Przejdź do treści
Strona główna » Blog » Zrozumienie, akceptacja (uznanie), współczucie

Zrozumienie, akceptacja (uznanie), współczucie

Cienie. Każdy z nas je ma. To nieuświadomiona część naszego umysłu, która mieści w sobie zapomniane, porzucone, wyparte emocje. Można by je zostawić „w spokoju”, ale tak często mają wpływ na nasze samopoczucie, myśli i działania, jakie podejmujemy każdego dnia. Kiedy pięć lat temu przeczytałam książkę Stefanie Stahl pt. „Odkryj swoje wewnętrzne dziecko. Klucz do rozwiązania (prawie) wszystkich problemów”, poczułam, że praca z cieniem może być prosta, choć zarazem niełatwa.

Na co dzień, kiedy rozmawiam z ludźmi podczas sesji, często wspólnie dochodzimy do miejsca, gdzie odsłania się „cień”, który nie wspiera nas w rozwoju zawodowym jak i w życiu w ogóle. Czasami ktoś decyduje się na proces terapeutyczny, co może być bardzo dobrym i efektywnym rozwiązaniem. Każda próba wyłonienia na poziom świadomy tego co ukryte w nieświadomości, daje możliwość do naszego wzrostu, a zrozumienie, nazwanie tych mechanizmów sprawia ulgę.

Pamiętam sesję, kiedy menadżerka odkryła mechanizm, który zawładnął jej zachowaniem w pracy, które było trudne dla niej samej jak i dla otoczenia. Uświadomiła sobie doświadczenie ze szkoły podstawowej, które miało ten sam ładunek emocjonalny. Schemat powtarzał się w wielu aspektach jej życia. Kolejne sesje były o wiele lżejsze, pojawił się naturalny przepływ (flow). W coachingu nazywamy to „punktem zwrotnym”.

Świadomość własnych „cieni” to pierwszy bardzo ważny krok w transformacji. Jak często jednak mając ich świadomość, nadal wypieramy je lub ignorujemy. A one wracają. Wracają, bo potrzebują naszej uwagi, akceptacji. Zadajemy więc sobie pytanie, jak zaakceptować fakt jakiejś krzywdy, która wciąż boli? Jeśli wydarzyła się przy udziale kogoś bliskiego – a często tak jest. Kiedy nagrywałam sesję do egzaminu akredytacyjnego do International Coach Federation, klienta wskazała na blokadę, która powstrzymywała ją w ruszeniu do przodu z nowym projektem zawodowym. A za blokadą stał… surowy dziadek, który tak bardzo odbił piętno na jej sposobie myślenia i działania.

Akceptacja pojawia się wtedy, gdy poczujemy, że inaczej być nie mogło, bo ktoś nie miał zasobów aby zachowywać się inaczej wobec nas, a my żeby inaczej sobie z tym poradzić. Jeśli słowo akceptacja jest dla nas zbyt mocne, możemy zamienić je na słowo uznanie, że tak było.

A co było by gdybyś po zrozumieniu i uznaniu „cienia”, pozwolił sobie na współczucie dla samego siebie? Wiem, to słowo kojarzy Ci się niedobrze. Kiedy rozmawiam z ludźmi, którzy stracili pracę o tym kto może w tej sytuacji im pomóc, czasami słyszę „nie potrzebuję współczucia”. Myślę w głębi serca, że każdy z nas tego potrzebuje, ale wielu z nas się go boi. Ponieważ wiążemy współczucie z naszą słabością, a na słabość trudno nam sobie pozwolić – już szczególnie w biznesie. Mówię tu o współczuciu dla samego siebie. Czy przed sobą możesz przyznać, jak się czujesz w głębi serca? Spróbuj. Bo zaraz za zrozumieniem, akceptacją i współczuciem może pojawić się miłość. Jak to się mówi „miłość do samego siebie”. Bezwarunkowa – potrzebna nam wszystkim tak bardzo.

Wszystkie postyWszystkie posty

Zapraszam Cię do pobrania bezpłatnych materiałów, abyś sprawdził/a co ma dla Ciebie sens w życiu zawodowym.

Kliknij aby dołączyć do Newslettera