W procesie transformacji trzeba pożegnać stare, żeby powitać nowe, stworzyć na nie miejsce. Trzeba oduczyć się starego i nauczyć nowego, w pewnym sensie umrzeć i narodzić się na nowo – nie tylko w kontekście osobistym, ale również zawodowym czy biznesowym. To często jednak bywa dla nas trudne.
Myślimy sobie: chcę czegoś nowego, chcę zmiany. Nowej pracy, sposobu zarabiania pieniędzy, biznesu… wpisz cokolwiek. W tym samym czasie jednak nie chcemy oddać tego, co już znamy, mimo że często to nam nie służy – sposobów myślenia, działania.
Dlaczego to takie trudne?
Jednym z powodów takiego zachowania jest to, że znamy już to, co stare, a nowe jest nam nieznane. Jak to się mówi? – „lepszy znany wróg niż nieznany przyjaciel”. Znamy to, więc wiemy, z czym się mierzymy, wiemy, jak to jest i jak może być.
Innym powodem jest to, że sposób, w jaki działamy, stał się dla nas nawykiem. Funkcjonujemy tak od lat i mimo różnych niedogodności robimy to dość automatycznie – „nawyk, druga natura człowieka”. Działamy według schematów, wzorców, które są nam znane, często nieświadomie wmontowanych już dawno temu.
Chcielibyśmy coś zmienić, ale boimy się, nie umiemy, nie wiemy, jak się do tego zabrać.
Lubię porównanie do obierania cebuli, odkrywania kolejnych warstw, które przysłaniają nam sedno, czyli nas samych. Gdzie znajduje się odpowiedź na pytanie: kim jestem? To pozwala nam zdobyć wiedzę potrzebną do działania.
Łatwo jest napisać o tym, ale trudniej znaleźć się w tym miejscu.
I tak i nie. Odsłonięcie już pierwszych warstw cebuli pokazuje, nowe możliwości. Zaczynasz mieć coraz więcej ochoty na odkrywanie kolejnych i kolejnych. To proces samoodkrywania i możliwości z tego wynikających. Współgrania z życiem. Co nie oznacza kolejnych wyzwań na drodze. Bo w tym kontekście droga jest celem.
Dziś, w tym szczególnym dniu, życzę nam wszystkim odwagi do narodzin czegoś nowego.